Kraków w trudnych czasach – 208. tydzień
Ostatnia aktualizacja: 11.03.2024 r.
Zobacz wszystkie artykuły z cyklu Kraków w czasach zarazy >>
„Kraków w trudnych czasach” po raz 208. Dziś o programach i podsumowaniach, obietnicach i korektach. Jak zawsze najpierw skrót spraw ponadkrakowskich:
- Protesty rolnicze i rozwiązania.
- Ukraińskie sprawy.
- KPO powoli do nas przychodzi.
- Aborcja, protesty i zwroty akcji.
- Straszna znieczulica.
- Zmiany w polskim Kościele Katolickim.
I w skrócie sprawy krakowskie:
- Wybory i wydmuszki.
- Reakcje, obietnice i lokale użytkowe.
- Obietnice mieszkaniowe i realia.
- Społeczna Agencja Najmu – szansa, ale i wyzwanie.
- Ruszył portal Krakowskiego Centrum Kontaktu.
I sprawy ponadkrakowskie szerzej:
1. Protesty rolnicze i rozwiązania. Przez Polskę, ale i przez całą Europę, przetacza się fala protestów rolniczych związanych z wysokimi wymaganiami tzw. „Zielonego Ładu” oraz skutkami otwarcia rynku ukraińskiego. Te dwa wyzwania powinny być rozpoznane do bólu, a potem zaproponowane rozwiązania. Rozwiązania powinny być kompromisowe, bo nie chcemy kontynuacji działań antyekologicznych, ale i te działania nie mogą zabijać polskiego rolnictwa. Nie chcemy też niszczenia polskiego rolnictwa przez zewnętrzne, tańsze, bo nie spełniające norm UE, rolnictwo, ale z drugiej strony rynek ukraiński jest naszym największym rynkiem zbytu, a produkcja rolna na Ukrainie okupiona jest wielkimi ofiarami. Musimy znaleźć kompromis.
2. Ukraińskie sprawy. Na Ukrainie mówi się o kolejnej ukraińskiej ofensywie, ale jest coraz mniej broni i amunicji, a bez tego nie da się walczyć. Powoli też zbliża się jakiś ukraiński kompromis, który tylko na kilka lat odłoży ostateczne rozwiązanie.
3. KPO powoli do nas przychodzi. Jest coraz więcej informacji o kolejnych ratach środków na zadania w ramach Krajowego Planu Odbudowy. To bardzo dobrze, bo gospodarka jest wysuszona finansowo i potrzebuje różnorodnych inwestycji. Przy okazji pękają „wydmuszki” – obietnice finansowania różnych spraw, które okazały się kompletnie nieprzygotowane.
4. Aborcja, protesty i zwroty akcji. Przez kraj rusza kolejna fala protestów związana z przesuwaniem rozpatrywania ustaw wokółaborcyjnych. Obecny czas zrobił się bardzo nerwowy, ale część tych ustaw to tak naprawdę powrót do sytuacji wcześniejszej albo wprowadzenie obowiązujących w praktycznie całej Europie norm prawnych w tym zakresie. Rzeczywiście jednak nawet uchwalenie przez parlament tych ustaw nie rokuje ich funkcjonowania, bowiem może zablokować to Prezydent RP. Czy Prezydent RP podobnie potraktuje ustawy wynikające z potencjalnych rozstrzygnięć referendalnych? Tego nie wiemy, ale słusznym jest oczekiwanie od jednostek służby zdrowia reagowania na tę sytuację.
5. Straszna znieczulica – śmierć zgwałconej i zamęczonej młodej kobiety na oczach innych ludzi to straszna sprawa. Śmierć młodej dziewczyny, umierającej w strasznych bólach na rynku w Andrychowie na oczach innych to straszna sprawa. To wielka społeczna znieczulica i coś z tym trzeba zrobić. To zadanie Państwa Polskiego, zadanie polskiej szkoły, zadanie polskiego Kościoła i polskich rodzin. To oburzające i wymagające istotnej zmiany. Polacy muszą się czuć bezpiecznie wśród Polaków.
6. Zmiany w Kościele. W tym tygodniu zmienią się władze polskiego Episkopatu. Odchodzą Ks. Abp Gądecki i Ks. Abp Jędraszewski. Odpowiadają oni za ostatnie kilka lat polskiego Kościoła Katolickiego. Znaczący spadek liczby wiernych, szczególnie wśród ludzi młodych, to niewątpliwie widoczny efekt tych działań. Powody? Dość oczywiste – zasadniczo niewłaściwa, wręcz kompromitująca reakcja większości hierarchów polskiego Kościoła w sprawach pedofilii, niewłaściwe upolitycznienie Kościoła i związanie się właściwie z jedną opcją polityczną, archaiczny język i nieumiejętność odpowiadania na realne potrzeby i wyzwania. Kiedyś mieliśmy Abp Wyszyńskiego i Ks. Kard. Wojtyłę, potem Ks. Kard. Macharskiego, a teraz Ks. Abp Gądeckiego i Ks. Abp Jędraszewskiego i jest jak jest…
I w skrócie sprawy krakowskie:
1. Wybory i wydmuszki. Coraz więcej wyborów, coraz więcej wyborczych wydmuszek. Jak komuś z badań wyszło, że dobrze mówić o samorządowym darmowym transporcie, to takie coś się proponuje, potem przychodzi oprzytomnienie (tzw. ekonomiczna kalkulacja) i wycofywanie się z pomysłu. To samo będzie z wieloma obecnymi głównymi obietnicami.
Obiecuje się 10 000 mieszkań, obiecuje się metro, obiecuje się ogromne inwestycje komunikacyjne i okołokomunikacyjne i prawie w ogóle nie mówi się o realiach zarówno ekonomicznych (skąd wziąć pieniądze i je spłacić), jak i formalnych (zgody i decyzje administracyjne, czas na przygotowanie koncepcji, projektów, uzgodnienia prawne i merytoryczne). I w większości mówią to osoby, nie mające w danych dziedzinach żadnych doświadczeń, umiejętności czy kompetencji. Mam wrażenie, że większość tych spraw za jakiś czas będzie zapominana i zostaną tylko tłumaczenia dlaczego się danej rzeczy nie zrobiło.
Ale żeby nie był to „krakowski niedasim”, powiem jako wielokadencyjny radny, który doprowadził do kilkudziesięciu inwestycji (pewnie przez lata gdzieś już za ponad 1 MLD zł), że wszystko można zrobić, tylko jest kwestia nakładów finansowych, priorytetów i czasu. Każda rzecz, szczególnie inwestycyjna, musi zużyć na poszczególne etapy sporo czasu. Kto przy tych sprawach pracował, wie o tym i nie obiecuje nierealnych celów i działań. I to w kampanii widać…
2. Mieszkaniowe obietnice i realia. Sprawy mieszkaniowe będą jednymi z najważniejszych w działaniach samorządów. Uważam, że programowa oferta mieszkaniowa powinna obejmować główne obszary mieszkaniowe, czyli wsparcie dla mieszkalnictwa miejskiego, wsparcie dla mieszkalnictwa komercyjnego i wsparcie dla mieszkalnictwa prywatnego, spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych. Tego w wielu propozycjach kandydatów na prezydenta Krakowa nie widzę. Uważam, że będzie więcej pieniędzy centralnych na mieszkalnictwo. Wygląda, że w tej kadencji (5 lat) samorządu będzie na to 25-35 mld zł w skali kraju. To będą środki na dopłaty do nowych mieszkań, ale i na remonty pustostanów, na uzbrajanie terenów, na nowe mieszkania socjalne, a więc nie wszystko na nowe mieszkania czynszowe.
Niektórzy (Pan kandydat Gibała i jego specjalista od mieszkań – Pan Kucharczuk) obiecali, że wybudują w Krakowie w przyszłej kadencji 10 000 nowych mieszkań czynszowych. Sam tak bym chciał, ale bym kłamał, że jest to możliwe. Z kilku powodów. Pierwszy to brak takich terenów. 10 000 mieszkań to przy wysokiej intensywności od minimum 50 ha aż do około 100 ha terenów pod takie budownictwo. Czy miasto ma takie tereny? Nie ma. Czy może mieć? Może, ale to dłuższy proces – konsolidacja terenu, miejscowy plan, budowa infrastruktury. To plan na kilka dobrych lat.
I koszty. 10 000 mieszkań to minimum około 500 tys.-700 tys. mkw. tzw. PUMu, to lekko licząc 3-4 mld zł nakładów na same mieszkania. 50-100 ha to około 2-4 mld zł nakładów na pozyskanie i uzbrojenie terenów, bo przecież tereny nie będą w centrum miasta i będą potrzebowały wodociągów, kanałów ściekowych, dróg, parkingów, dojazdu autobusów, ewentualnie linii tramwajowych, budowy kilku szkół, kilku przedszkoli, żłobków, domów kultury. Tak więc taki zamiar to wydatkowanie 5-8 MLD zł.
Skąd wziąć takie pieniądze? Teoretycznie można z funduszy rządowych. Przy dobrych układach w ciągu najbliższych lat będzie to kwota 25-35 MLD zł w skali kraju. A Kraków potrzebuje (tylko na program mieszkań czynszowych) 5-8 MLD zł, czyli około 20% całości wydatków Państwa w tym zakresie. A przecież obok mieszkań czynszowych są pustostany (do remontu których w tym zakresie jest dopłata), a przecież są jeszcze inne wydatki mieszkaniowe, wspierane tymi środkami państwowymi. Minimalnie Państwo wyda na to 20% całości nakładów. To oznacza, że wg autorów programu Miasto Kraków chce wziąć z państwowych środków około 25% wszystkich dostępnych środków na mieszkalnictwo czynszowe. Czy to jest możliwe? Sami sobie odpowiedzcie.
Tak więc są dwa wielkie wyzwania – brak terenów i konieczność zmajoryzowania środków państwowych. Czy są inne rozwiązania? Są, ale nie na taką skalę. Będzie można budować, ale ilość dostępnych terenów i dostępnych środków ograniczy te możliwości. I o tym chyba wiedzą autorzy tej obietnicy, ale mimo tego obiecują. No chyba, że ja i wielu innych specjalistów od mieszkalnictwa się myli i eksperci p. Gibały mają to policzone i mają wykazaną dostępność takiej skali gruntów, i to lepiej policzone niż kiedyś sprawę darmowego transportu.
Każdy się może mylić, więc proszę ekspertów o pokazanie takiej analizy. Bez tego będzie to obietnica bez pokrycia i wydmuszka wyborcza. Mimo wielu uwag nie chcę tak uważać, więc wzywam i proszę o ekonomiczną analizę, wskazującą na realność tej obietnicy. A przecież potrzeby są też w zakresie lokali socjalnych (remonty pustostanów i budowa nowych), w zakresie SAN (dopłaty do czynszów) i w zakresie współpracy ze spółdzielniami mieszkaniowymi i wspólnotami.
W ogóle realizacji tych potrzeb w programie Łukasza Gibały nie widzę. Wygląda, że sprawy mieszkaniowe to klasyczna „wydmuszka” wyborcza, obietnica bez pokrycia jak kiedyś obietnica darmowego transportu publicznego. No chyba, że macie Państwo z Łukaszem Gibałą taką analizę ekonomiczną i analizę dostępności, która odeprze te zastrzeżenia. Pokażcie to proszę, bo inaczej stawiacie się w dziwnej sytuacji.
PS. Już widzę „dobrą zmianę” – w programie już nie obiecują, że wybudują w kadencji te mieszkania, tylko obiecują że rozpoczną budowę. A budować można przez lata. Ale zastrzeżenia finansowe i braku terenów dalej są aktualne.
3. Reakcje, obietnice i lokale użytkowe. W ubiegłym tygodniu pokazano ratowanie upadających biznesów sklepowych w Krakowie. Praktycznie jedynym rozwiązaniem było poszerzenie „Programu wsparcia branż chronionych i zanikających”, którego byłem głównym autorem. Ale zastosowanie tego programu to zastosowanie pomocy publicznej, która niesie za sobą szereg konsekwencji i nie każdemu można ją zaproponować.
Nie można pomocy publicznej zaproponować sklepom ze sprzedażą alkoholu, a w jednym z przypadków tak było. Dla takich wyzwań są inne rozwiązania: zmniejszanie powierzchni, współ-wynajem, przetarg na lokal zajęty czy zmiana lokalizacji. A dla wszystkich program promocji.
Jednak kluczowe jest zwiększenie sprzedaży, zwiększenie liczby klientów, a nie jedynie pomoc publiczna, bo nie zawsze jest możliwa. Osoby zajmujące się takimi sprawami powinny to wiedzieć. I prośba do kandydata p. Łukasza Gibały – czy naprawdę chcesz, aby sklepy sprzedające alkohol były traktowane jako branża chroniona i zanikająca? Naprawdę?
4. Społeczna Agencja Najmu – szansa, ale i wyzwanie. Rada Miasta Krakowa jednomyślnie zaaprobowała działania w celu powołania w Krakowie Społecznej Agencji Najmu. SAN to podmiot (spółka miejska lub NGO), której samorząd zleca wynajem mieszkań od innych podmiotów, a następnie podnajmuje te mieszkania wyselekcjonowanej grupie docelowej. Dopłata różnicy w czynszach jest obowiązkiem samorządu. Takie podmioty działają w wielu krajach Europy jako tzw. mieszkania subsydiowane i jest to szansa na zagospodarowanie części prywatnych pustostanów i szansa dla mieszkańców czekających na docelowe rozwiązania. A dla właścicieli to szansa na bezpieczne, acz mniejsze niż komercyjne, dochody z wynajmu.
5. Ruszył portal Krakowskiego Centrum Kontaktu. Po wypełnieniu pierwszego etapu Krakowskiego Centrum Kontaktu (obsługa call center dla miejskich jednostek organizacyjnych) i osiągnięciu bardzo dobrych parametrów (98% odbieranych telefonów, 73% połączeń realizowanych na tzw. pierwszej linii) zajęliśmy się portalem dostępowym. Na portalu kontakt.krakow.pl można sprawdzać informacje dotyczące obsługi, można zgłaszać problemy i sprawy do rozwiązania, wreszcie można zgłaszać propozycje. To jedno z kluczowych narzędzi dla kontaktu mieszkańców z urzędem. Dziś to testujemy i z góry przepraszamy za problemy. A jesienią przewidujemy wdrożenie aplikacji smartfonowej i wtedy Krakowskie Centrum Kontaktu będzie jak w europejskich i amerykańskich miastach.
PS. Niedzielne media doniosły o włamaniu do mieszkania ojca kandydata, p. Gibały. I pokazały komentarz kandydata, de facto obciążający tym politycznych przeciwników, ale i deklarujący „jak najszybsze przepędzenie” ich. Rozumiem emocje, ale trochę tutaj przesadzono. Rządzić będą ci, którzy dostaną najwięcej głosów, ale nikt nikogo nie powinien „przepędzać”. Chyba puszczają nerwy…